W grudniu 1970 roku na Wybrzeżu miały miejsce tragiczne wydarzenia, od których mija już 50 lat. 12 grudnia komunistyczne władze ogłosiły podwyżki cen wielu podstawowych artykułów. 14 grudnia zmęczeni życiem ludzie rozpoczęli strajki w wielu zakładach pracy, m.in. w Gdańsku, Gdyni, Szczecinie i Elblągu. Władze nie myślały o porozumieniu – potraktowały strajkujących robotników jak wrogów państwa. Zmobilizowano wojsko, milicję oraz inne służby mundurowe. Na ulice miast wyjechały czołgi i transportery opancerzone, pojawiły się bojowe śmigłowce.
Najtragiczniejszym dniem tych wydarzeń był czwartek 17 grudnia. W odpowiedzi na apel ówczesnego sekretarza partii i wicepremiera Stanisława Kociołka stoczniowcy udali się do pracy. Nad ranem do bezbronnych robotników otwarto ogień z broni maszynowej. Stało się to niedaleko naszej szkoły – w okolicach przystanku skm Gdynia Stocznia. Później milczący tłum niósł ulicami Gdyni na drzwiach ciało jednego z zabitych – nazwanego wtedy symbolicznie Jankiem Wiśniewskim (jak się okazało później był to Zbyszek Godlewski). W krwawych wydarzeniach zginęło kilkadziesiąt osób, ponad tysiąc zostało rannych. Ponad 3 000 ludzi aresztowano, wielu z nich prześladowano. Zabitych chowano na cmentarzach nocą, rodziny dowiadywały się często w ostatniej chwili o śmierci najbliższych.
Konsekwencją wydarzeń grudniowych 1970 roku było odejście skompromitowanej ekipy ówczesnego pierwszego sekretarza Partii – Władysława Gomułki.
20 grudnia nowym przywódcą został Edward Gierek. Wśród robotników zapanowało przekonanie o potrzebie powstania niezależnych od władzy związków zawodowych.
Pamiętajmy o tej tragicznej lekcji historii. W roku 2011 Antoni Krauze wyreżyserował film „Czarny czwartek”, w którym wystąpiła plejada znakomitych polskich (a także gdyńskich!) aktorów.