28 sierpnia mogliśmy uczestniczyć w bardzo podniosłym i wzruszającym wydarzeniu. Siedemdziesiąt lat po okrutnej zbrodni szczątki Danuty Sędzikówny „Inki” oraz Feliksa Selmanowicza  „Zagończyka” po uroczystej mszy św. w Bazylice Mariackiej spoczęły w oznakowanej mogile (nowym miejscu pochówku, zastępującym dotychczasowe – pod chodnikiem cmentarza) Poza modlitwą była to wielka manifestacja patriotyzmu i czci dla bohaterów- dla niektórych do dziś „wyklętych” i skazanych na zapomnienie. Zginęli razem 28 sierpnia 1946 roku, rozstrzelani w podziemiach aresztu na ul. Kurkowej w Gdańsku. Warto dodać, że w postać „Zagończyka” w spektaklu „Inka 1946” wcielił się nauczyciel naszej szkoły, p. Mariusz Żarnecki.
ZOBACZ ZDJĘCIA

Zamiast opisu uroczystości przypomnę postaci bohaterów.
Danuta Sędzikówna „Inka” – Urodziła się 3 września 1928 r. we wsi Guszczewina w powiecie bielskim na Podlasiu. Jej ojciec był leśniczym. Podczas studiów na politechnice w Petersburgu prowadził działalność antycarską, za co trafił na zesłanie. Do wolnej już Polski wrócił dopiero w 1926 r. Wkrótce po powrocie wziął ślub z Eugenią Tymińską. Po roku przyszła na świat ich pierwsza córka Wiesława, rok później Danuta, a w 1931 r. Irena. Cała rodzina mieszkała w leśniczówce Olchówka koło Narewki. Dziewczynki uczyły się w szkole powszechnej w Narewce.
Olchówka po 17 września 1939 r. znalazła się pod okupacją sowiecką, pierwszym bolesnym doświadczeniem wojennym rodziny Siedzików były represje sowieckie.
10 lutego 1940 r. aresztowano Wacława Siedzika. Po gehennie śledztwa został zesłany do katorżniczej pracy w kopalni złota w rejonie Nowosybirska. Kiedy premier Władysław Sikorski zawarł 30 lipca 1941 r. układ sojuszniczy z rządem sowieckim, dziesiątki tysięcy polskich obywateli zwolniono z obozów i więzień. Był wśród nich również ojciec Danuty Siedzikówny. Zdołał dotrzeć do punktu formowania jednostek polskich w Związku Sowieckim. Po kilku miesiącach opuścił „nieludzką ziemię” wraz z pierwszymi transportami przenoszącymi wojsko i ludność cywilną do Persji. Jak wynika z relacji córki Wiesławy, dotarł do Teheranu. Był jednak bardzo wycieńczony, dlatego nie powołano go do służby czynnej. Został komendantem obozu dla uchodźców z Syberii. Niestety choroba poczyniła takie spustoszenia, że zmarł tam 6 czerwca 1943 r. O jego losach rodzina dowiedziała się dopiero po wojnie. Po aresztowaniu męża Eugenia Siedzikowa z córkami zostały zmuszone do opuszczenia leśniczówki. W kwietniu 1940 r. osiedliła się w Narewce. Tam zastała je inwazja niemiecka na Związek Sowiecki. Eugenia zaangażowała się we współpracę z Armią Krajową, o czym doniesiono gestapo. Została aresztowana w listopadzie1942 r., przeszła ciężkie śledztwo, podczas którego poddano ją torturom. Zachorowała na tyfus i znalazła się w więziennym szpitalu. Danuta wówczas dwukrotnie miała okazję w tajemnicy przed Niemcami porozmawiać z mamą. Eugenia Siedzikowa w jednym z grypsów z więzienia pisała do córek: „Dziewczynki, zemstę zostawcie Bogu”.We wrześniu 1943 r. Eugenia Siedzikowa została rozstrzelana w nieznanym miejscu w lesie koło Białegostoku. Po jej zamordowaniu opiekę nad siostrami roztoczyła rodzina.
Jeszcze w październiku 1944 r., po przejściu frontu, zaledwie szesnastoletnia Danuta Siedzikówna zatrudniła się jako kancelistka w nadleśnictwie w Narewce; godziła później pracę z konspiracją.
Danuta Siedzikówna dołączyła do Brygady w czerwcu 1945 r. Doszło do tego w dramatycznych okolicznościach. Wówczas NKWD i Wojewódzki Urząd Bezpieczeństwa aresztowały wszystkich pracowników nadleśnictwa w Narewce pod zarzutem współpracy z podziemiem niepodległościowym. Gdy przewożono ich do Białegostoku, w pobliżu Hajnówki konwój zaatakowali żołnierze z patrolu podległego Stanisławowi Wołaciejowi „Konusowi”. Świadkiem tego wydarzenia była najmłodsza z sióstr Siedzikówien – Irena. Nie mając nic do stracenia, Danuta po uwolnieniu z konwoju dołączyła do oddziału 5. Wileńskiej Brygady AK. Została sanitariuszką w oddziale „Konusa”, a potem w szwadronach por. Jana Mazura „Piasta” i por. Mariana Plucińskiego „Mścisława” w plutonie Zdzisława Badochy „Żelaznego”. W konspiracji Danuta Siedzikówna używała pseudonimu „Inka”, który nawiązywał do imienia jej przyjaciółki.
Ostatnią misją „Inki” była podróż do Malborka, Gdańska i Olsztyna. Zlecił ją por. „Leszek”, zastępca „Żelaznego”. Sam „Żelazny” już wtedy nie żył, o czym zresztą jego podkomendni wówczas jeszcze nie wiedzieli. Sanitariuszka miała zdobyć lekarstwa potrzebne oddziałowi i dowiedzieć się, dlaczego „Żelazny” tak długo nie wracał. Choć w Gdańsku mieszkali jej bliscy krewni: siostra Irena i wujek Bruno Tymiński, studiujący na Politechnice Gdańskiej, „Inka” zatrzymała się w jednym z lokali konspiracyjnych u pochodzących z Wilna sióstr Mikołajewskich, w Gdańsku-Wrzeszczu przy ul. Wróblewskiego 7. Wieczór i noc z 19 na 20 lipca przebiegły w radosnej atmosferze, wypełnionej rozmowami i śpiewaniem piosenek. Dom obserwowali funkcjonariusze UB, którzy nad ranem wkroczyli do mieszkania i aresztowali „Inkę”. Adres zdradziła im łączniczka „Łupaszki” Regina Żylińska-Modras, którą zatrzymano 20 kwietnia 1946 r. i skłoniono do współpracy z bezpieką. Zachowało się postanowienie o osadzeniu Iny Zalewskiej w gdańskim więzieniu karno-śledczym sporządzone 20 lipca przez prokuratora dr. praw kpt. Adolfa Brunickiego. W dokumentach z 31 lipca wymieniono już prawdziwe nazwisko „Inki”.
Śledczy z Wojewódzkiego Urzędu Bezpieczeństwa Publicznego w Gdańsku chcieli od Siedzikówny uzyskać wszystkie informacje na temat działalności oddziału mjr. „Łupaszki” i osób, które im pomagały. By zmusić ją do zeznań, zastraszano ją, poniżano i torturowano, czego świadkami były osoby, które zetknęły się z nią w gdańskim więzieniu. Na pierwszej i – jak się okazało – jedynej rozprawie sędzia odczytał akt oskarżenia przygotowany w WUBP. „Inka” nie miała możliwości wcześniejszego zapoznania się z tym dokumentem. Nie przyznała się do zarzucanych jej czynów – strzelania do milicjanta i podżegania do zabicia funkcjonariuszy UB. Po złożeniu i odczytaniu zeznań przez świadków oskarżenia prokurator wystąpił z wnioskiem o uznanie zarzuconych czynów za udowodnione i wydanie wyroku śmierci. Wszystkie opisane czynności procesowe trwały zaledwie dwie godziny. O godz. 18.00 sąd udał się na naradę. Pół godziny później ogłosił wyrok – zgodny z wnioskiem oskarżenia.

  • Ostatnia wiadomość do rodziny„Jest mi smutno, że muszę umierać. Powiedzcie mojej babci, że zachowałam się jak trzeba”

Feliks Selmanowicz „Zagończyk” – Swój pierwszy bój o Polskę toczył już jako nastoletni ochotnik podczas wojny z bolszewikami. W czasie niemieckiej okupacji walczył m.in. w szeregach V Brygady Wileńskiej mjr. „Łupaszki”, z którą los połączył go ponownie po wojnie. Został stracony wraz z „Inką” 28 sierpnia 1946 r. w podziemiach gdańskiego aresztu śledczego.

W sierpniu 1939 r. został zmobilizowany i skierowany do Korpusu Ochrony Pogranicza. Podczas kampanii wrześniowej brał udział w walkach obronnych przeciw Armii Czerwonej. Internowany przez władze litewskie, w listopadzie zbiegł z obozu i powrócił do Wilna, podejmując tam działalność podziemną. W styczniu 1940 r. został aresztowany przez litewską policję. Zwolniono go po trzech miesiącach z braku dowodów. Ponownie zatrzymany po wkroczeniu sowietów, skazany za szpiegostwo na karę śmierci, trafił do więzienia na Łukiszkach w Wilnie. Po wejściu Niemców do miasta zbiegł z transportu ewakuacyjnego i ukrywał się. Z początkiem 1944 r. znalazł się w szeregach III Brygady Wileńskiej AK, a niedługo potem trafił do V Brygady Wileńskiej Zygmunta Szendzielarza „Łupaszki”, gdzie pełnił funkcję zastępcy dowódcy plutonu. W maju tego roku został dowódcą kompanii w IV Brygadzie Wileńskiej. Funkcję tę pełnił do rozbrojenia brygady przez wojska sowieckie w lipcu 1944 r. Internowany w Kałudze, zbiegł w kwietniu 1945 r., początkowo do Wilna, a następnie transportem repatriacyjnym przedostał się do Polski. Zamieszkał w miejscowości Susz w ówczesnym województwie olsztyńskim, gdzie podjął pracę w elektrowni. Pod koniec 1945 r. przeprowadził się do Koszalina. Na przełomie lat 1945/1946 nawiązał kontakt z mjr. „Łupaszką”. W odtwarzanej na Pomorzu V Brygadzie Wileńskiej objął dowództwo patrolu bojowo-dywersyjnego na okręg gdańsko-olsztyński. Do jego zadań należało pozyskiwanie środków na działalność organizacyjną oraz przeprowadzanie akcji propagandowych. Feliks Selmanowicz został ujęty przez UB w lipcu 1946 r., w mieszkaniu konspiracyjnym w Sopocie. Po przewiezieniu do aresztu śledczego w Gdańsku poddano go licznym przesłuchaniom. 17 sierpnia, przewodniczący tamtejszego Wojskowego Sądu Rejonowego mjr Adam Gajewski, skazał go na karę śmierci.